Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
półsenne, rozłożone na wzorzystych kąpielowych ręcznikach, opalały się uważnie, coraz to sięgając po krem. Wieśniewicz z zielonego, wąskiego hangaru, wspólnymi siłami z gośćmi, których przywiózł, wyprowadził na wodę śliczną, kasztanowego koloru łódź motorową. Wsiadłem i ja.
Z szumem i hałasem pomknęliśmy w lewo, w stronę głównego kąpieliska, przedefilowaliśmy przed zgromadzonymi tłumami, po czym Wieśniewicz wrócił po panie. Dwie z nich zabrały się z nim. Trzecia została wraz ze mną i młodym Włochem, który w aucie siedział na przodzie. Był tu widać zadomowiony. Wszedł do hangaru i wyjechał z niego na podwójnym wodnym rowerze osadzonym na trzech pławikach. Zachybotał się pod nami
półsenne, rozłożone na wzorzystych kąpielowych ręcznikach, opalały się uważnie, coraz to sięgając po krem. Wieśniewicz z zielonego, wąskiego hangaru, wspólnymi siłami z gośćmi, których przywiózł, wyprowadził na wodę śliczną, kasztanowego koloru łódź motorową. Wsiadłem i ja.<br>Z szumem i hałasem pomknęliśmy w lewo, w stronę głównego kąpieliska, przedefilowaliśmy przed zgromadzonymi tłumami, po czym Wieśniewicz wrócił po panie. Dwie z nich zabrały się z nim. Trzecia została wraz ze mną i młodym Włochem, który w aucie siedział na przodzie. Był tu widać zadomowiony. Wszedł do hangaru i wyjechał z niego na podwójnym wodnym rowerze osadzonym na trzech pławikach. Zachybotał się pod nami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego