Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
dozorcy. I nie był już nagi, a odziany w ubranie pożyczone mu wcześniej przez litościwego dozorcę. Ten zaś tak długo walił do drzwi, że wreszcie dobudził zmęczonych małżonków T. Oczywiście już cały dom wiedział, co się wydarzyło. Wcześniej mieszkańcy mieli ubaw jedynie z gołego faceta w klatce. Teraz ten sam tłumek gapiów solidarnie współczuł biedakowi, paskudnie wykorzystanemu przez tych rozpustników T., będących czarną plamą na honorze lokatorskiej społeczności.
W pierwszej chwili czarną plamę w pamięci miała sama Wiola, która jeszcze zaspana twierdziła, że do żadnego "incydentu" z uwięzieniem nie doszło, że ona zupełnie nie zna żadnego taksówkarza, a już na pewno
dozorcy. I nie był już nagi, a odziany w ubranie pożyczone mu wcześniej przez litościwego dozorcę. Ten zaś tak długo walił do drzwi, że wreszcie dobudził zmęczonych małżonków T. Oczywiście już cały dom wiedział, co się wydarzyło. Wcześniej mieszkańcy mieli ubaw jedynie z gołego faceta w klatce. Teraz ten sam tłumek gapiów solidarnie współczuł biedakowi, paskudnie wykorzystanemu przez tych rozpustników T., będących czarną plamą na honorze lokatorskiej społeczności.<br>W pierwszej chwili czarną plamę w pamięci miała sama Wiola, która jeszcze zaspana twierdziła, że do żadnego &lt;q&gt;"incydentu"&lt;/&gt; z uwięzieniem nie doszło, że ona zupełnie nie zna żadnego taksówkarza, a już na pewno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego