Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Głos Koszaliński
Nr: 04.20
Miejsce wydania: Koszalin
Rok wydania: 2002
Rok powstania: 2003
kontakt ze strażnikami kolejowymi i konduktorem. ­ Miałem uczucie, że śmieją się ze mnie, zamiast pomóc. Ale może to oni mieli rację... ­ zastanawia się. ­ Miałem chyba wypisane na czole, że po długim pobycie przyjechałem z zagranicy. Gruby portfel odciskał się na udzie. Takich okazji złodzieje nie marnują. Prawdopodobnie większość ludzi z tłumku na peronie należała do szajki kieszonkowców. Wystarczyła chwila, by sięgnęli po cudze, jak po swoje.



Hans G. jechał do Koszalina z Niemiec. W kolejowym przedziale siedział sam. W okolicach Szczecina dosiadło się do niego dwóch mężczyzn. Byli niezwykle uprzejmi, koleżeńscy. Szybko nawiązali kontakt. Przeszli nawet na "ty". Wyciągnęli piwo, karty
kontakt ze strażnikami kolejowymi i konduktorem. ­ Miałem uczucie, że śmieją się ze mnie, zamiast pomóc. Ale może to oni mieli rację... ­ zastanawia się. ­ Miałem chyba wypisane na czole, że po długim pobycie przyjechałem z zagranicy. Gruby portfel odciskał się na udzie. Takich okazji złodzieje nie marnują. Prawdopodobnie większość ludzi z tłumku na peronie należała do szajki kieszonkowców. Wystarczyła chwila, by sięgnęli po cudze, jak po swoje. <br><br>&lt;gap&gt;<br><br>Hans G. jechał do Koszalina z Niemiec. W kolejowym przedziale siedział sam. W okolicach Szczecina dosiadło się do niego dwóch mężczyzn. Byli niezwykle uprzejmi, koleżeńscy. Szybko nawiązali kontakt. Przeszli nawet na "ty". Wyciągnęli piwo, karty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego