mu pod stopami. <br>- Jakże to? - krzyknął. - Co ty mówisz: zmarnować? Sama przyznawała, że Marta do muzyki ani do niczego takiego niezdatna, że dla niej gospodarstwo najlepsze? A prawda, to ja ci nie zaprzeczałem nigdy. <page nr=142> <br>- Ach, więc dziękuję ci, że nie zaprzeczałeś - odparła Róża - i właśnie oświadczam, że będzie śpiewaczką. <br>- Co to znaczy? - wzburzył się. - Skądże znowu śpiewaczką? Na próg jej nigdy nie puszczałaś, kiedy grałaś albo śpiewałaś, podobno ona nie ma dobrego słuchu ani rytmu, z fortepianu nic nie wynikło... aż tu raptem... <br>Żona wyniośle spojrzała. <br>- Niech ciebie o to głowa nie boli. Z fortepianu nic nie wynikło, bo nie chciałam, żeby