mówi o wspólnocie krwi i języka. Druga, z Rewolucji Francuskiej rodem, opiera się na woli danej zbiorowości, żeby żyć razem. Alzatczycy, mówiący po niemiecku, należeli do narodu francuskiego, bo tak chcieli. Obecność dużej enklawy mówiącej po polsku w obrębie litewskiego państwa mogłaby skłonić do wybrania tej drugiej definicji do językowej tolerancji. Mogłaby powstać szkoły, pisma, ruchu literackie "Litwo-polskie" i w takim wypadku również ja byłem poetą litewskim języka polskiego.<br><br>Nierealistyczne. Pewnie że nie, skoro nastąpił podział w zależności od tego, jaką kto odzywa się mową. Litwini, panicznie bojący się polonizacji, budowali dokoła siebie mur obronny, ale taki sam mur budowali