Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
drepcząc w tłumie. Obiad był marny, bo nasz hotelarz, pełen zrozumienia swoich obowiązków narodowych, wszystko, co lepsze, oddał generałom i posłom. Kolacja...
- Kolacji nie jedliśmy wcale - szorstko przerwała Henrysia.
- Wcale? Ach, prawda, nie jedliśmy. No, a tę noc przewędrowaliśmy lasem. Może to i nic dziwnego, że jesteśmy trochę zmęczeni. Nie trać ducha, Henrysiu.
Ach, jakże byłoby dobrze rozpłakać się!
Henrysia powiedziała nienaturalnie swobodnym głosem:
- Nie bardzo jestem zmęczona i jeść mi się nie chce. Czego ten głupi Bobek znów się śmieje?
Las się skończył, a zaczynał się wielki, złoty łan zboża. Z tego miejsca nie było widać wsi ani ludzi, ani zwierząt
drepcząc w tłumie. Obiad był marny, bo nasz hotelarz, pełen zrozumienia swoich obowiązków narodowych, wszystko, co lepsze, oddał generałom i posłom. Kolacja... <br>- Kolacji nie jedliśmy wcale - szorstko przerwała Henrysia. <br>- Wcale? Ach, prawda, nie jedliśmy. No, a tę noc przewędrowaliśmy lasem. Może to i nic dziwnego, że jesteśmy trochę zmęczeni. Nie trać ducha, Henrysiu. <br>Ach, jakże byłoby dobrze rozpłakać się! <br>Henrysia powiedziała nienaturalnie swobodnym głosem: <br>- Nie bardzo jestem zmęczona i jeść mi się nie chce. Czego ten głupi Bobek znów się śmieje? <br>Las się skończył, a zaczynał się wielki, złoty łan zboża. Z tego miejsca nie było widać wsi ani ludzi, ani zwierząt
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego