Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
że pan sobie sam poradzi ze swoimi wrogami, i pozostałem w krzakach. Pięknie pan walczył. Szkoda tylko, że na sam koniec dał się pan pokonać.
Postękując, z trudem podniosłem się z trawy.
- Może byś tak przestał kpić sobie ze mnie? - zaproponowałem. - Czy nie widzisz, że ledwo żyję.
- Niech pan nie traci ducha, panie Tomaszu. Następnym razem pan będzie zwycięzcą.
Machnąłem lekceważąco ręką i spojrzałem na zegarek.
- Boże drogi - westchnąłem. - To ja już dwie godziny trenuję? I ty przez cały ten czas obserwowałeś moje ćwiczenia? ' - A tak - bezczelnie przyznał Sokole Oko. - Takiego kina jak żyję nie widziałem.
- Ruiny obserwatorium zapewne pozostawiliście na pastwę
że pan sobie sam poradzi ze swoimi wrogami, i pozostałem w krzakach. Pięknie pan walczył. Szkoda tylko, że na sam koniec dał się pan pokonać.<br>Postękując, z trudem podniosłem się z trawy.<br>- Może byś tak przestał kpić sobie ze mnie? - zaproponowałem. - Czy nie widzisz, że ledwo żyję.<br>- Niech pan nie traci ducha, panie Tomaszu. Następnym razem pan będzie zwycięzcą.<br>Machnąłem lekceważąco ręką i spojrzałem na zegarek.<br>- Boże drogi - westchnąłem. - To ja już dwie godziny trenuję? I ty przez cały ten czas obserwowałeś moje ćwiczenia? ' - A tak - bezczelnie przyznał Sokole Oko. - Takiego kina jak żyję nie widziałem.<br>- Ruiny obserwatorium zapewne pozostawiliście na pastwę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego