Typ tekstu: Książka
Autor: Worcell Henryk
Tytuł: Zaklęte rewiry
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1936
gniła biaława, lepka masa śliny z czarną, zeschniętą obwódką. Spod kołdry wyglądały obwisłe piersi i ciało podrapane, posiniaczone, pełne podejrzanych plam i krost.
Przez parę minut Roman, zastygły w bezruchu, siedział na łóżku. Potem z wściekłym pośpiechem, jął się ubierać. Skończywszy zbliżył się do łóżka, na którym spał Rudek.
- Ty - trącił śpiącego w ramię - już idę. Ile ci zostawić? Dwadzieścia złotych wystarczy?
- Co ci się tak spieszy? Zostaw dwadzieścia pięć. Gdzie będziesz po południu, może się spotkamy?
- Nie, nie będę miał czasu. Serwus, tu pieniądze zostawiłem. Wróciwszy do "Pacyfiku", przerażony myślą o chorobie wenerycznej, zamknął się na pół godziny w łazience
gniła biaława, lepka masa śliny z czarną, zeschniętą obwódką. Spod kołdry wyglądały obwisłe piersi i ciało podrapane, posiniaczone, pełne podejrzanych plam i krost.<br>Przez parę minut Roman, zastygły w bezruchu, siedział na łóżku. Potem z wściekłym pośpiechem, jął się ubierać. Skończywszy zbliżył się do łóżka, na którym spał Rudek.<br>- Ty - trącił śpiącego w ramię - już idę. Ile ci zostawić? Dwadzieścia złotych wystarczy?<br>- Co ci się tak spieszy? Zostaw dwadzieścia pięć. Gdzie będziesz po południu, może się spotkamy?<br>- Nie, nie będę miał czasu. Serwus, tu pieniądze zostawiłem. Wróciwszy do "Pacyfiku", przerażony myślą o chorobie wenerycznej, zamknął się na pół godziny w łazience
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego