tylko zamknąć się w pokoju, zaciągnąć pasek na szyi i wystartować z sufitu do gwiazd cmentarnych. Siebie nie zbawi, świata tym bardziej. Czuł, że nie udźwignie pokrętnej prawdy własnego życia. A jak to brzmi patetycznie! - "prawda własnego życia". Przejściowość z rozbrajającą szczerością wpisała mu się w życiorys. Nie przeżył żadnego traumatycznego doświadczenia, którym dzieliłby się z rówieśnikami jak świętym chlebem. Nie chleb i nie jego! Kamień - obcy, wpychany do ust aż do zadławienia! Aż do zohydzenia i mdłości! Bo co go łączyło z Bocianem, Rubinem, Trawką? Dzielnica, szkoła, lekcje religii, upadek komuny? Wolne żarty. Komunistka krzycząca na każdej lekcji, że robotnicy