tak dobrze zna ten język. A skądże to, jeśli wolno spytać?<br>Odpowiedziałem, że ojciec, który zawsze marzył, bym po nim przejął kancelarię, uczył mnie od dawna po łacinie, i to na różnych zabytkowych bullariach i collectiach.<br>- O Boże! - westchnął z uśmiechem monsignor Rigaud. - Pisanych najgorszą w świecie łaciną!<br>Odsunął się trochę od biurka. Wyprostował. Wyprężył. Powtarzał to raz po raz w ciągu rozmowy. Miało się wrażenie, że takimi poruszeniami chce sobie choć trochę powetować przykucie do biurka. W przeciwieństwie do księdza de Vos, nieustannie mi przerywał. Po trosze dlatego, że już znał sprawę, ale przede wszystkim dlatego, że nie interesowało go