odpowie na wołanie, bo wołałem i wołałem, i nie przestawałem wołać, ona zaś, świadoma tego, odwiedzała mnie we śnie wprawdzie rzadko, ale jeśli się już zjawiała - to chwalebnie przemieniona, uświęcona i tam, i tutaj moją nieustającą miłością.<br><tit>Święta chinina</><br>Od tego mrozu krzepła we mnie i kruszyła się siła, moc truchlała, chłód ogarniał mnie ze wszystkich stron, jakbym szedł wykutym w lodzie korytarzem, ciało poddawało się dreszczom, które wstrząsały nim nieustannie, nie mogłem ich opanować, tak że nie miałem ani chwili wytchnienia,<br>i ból przenikał w gąszcz jakby poszarpanych mięśni, pozrywanych ścięgien, nie szczędził ani mnie, ani siebie, i stawał się