błędy czemuś służą, że przecież możliwe jest wyciągnięcie doświadczeń z przeszłości, że Polak chociażby tylko po szkodzie, ale jednak potrafi odrzucić partykularyzmy, partyjniactwo, niewczesne rozliczenia, w imię... No właśnie, tutaj kończył się jego wielki realizm.<br>Pamiętam, z jakim bólem patrzył na Sejm nowej Rzeczypospolitej rozdarty w parszywieńkich kłótniach, personalnych utarczkach, trwoniący nihilistycznie obywatelskie zaufanie. Dla niego była to powtórka. Z czasów po 1918 r., z sejmików przewodzonych przez jego praszczurów. Tracił poczucie humoru. Wielu śmieszyły błazeństwa posła Gabriela Janowskiego wyciąganego siłą z Izby przez straż marszałkowską. On widział w tym tylko tragizm. Tracił wiarę w ludzi. Podczas tak zwanej sprawy Oleksego