rozstawać się ze swą legionową szablą; nie wisiała jednak, jak nakazywał staroszlachecki zwyczaj, na ścianie, lecz tkwiła w zakamarkach starej szafy, dotykając rękojeścią szarego munduru. W osobnym pomieszczeniu, w dużym ozdobnym pudle, pamiętającym jeszcze tyfliskie czasy, przechowywał również pamiątki po straconym bracie - proletariatczyku i jego ostatni list do rodziny: "Nie trwożę się, jestem spokojny, choć czeka mnie śmierć. Wiem, za co życie oddaję. Wybaczcie mi, nie mogłem inaczej..."<br><br> Zbliżał się rok 1939. Pierwszy dzień września zastał Ryszarda, Adama i Zofię Kunickich w Warszawie, najmłodszy - Janusz był zmobilizowany już od kilku tygodni. A w BielskułBiałej doktor Stanisław Kunicki z rodziną opuszczał w pośpiechu