Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
trochę.
- Ależ... do kogo, na litość boską?
- Do tego, za którego się podajesz.
- A za kogóż to ja się podaję, jeśli nie za siebie samego?...
- Najserdeczniejsze gratulacje - powiedział książę z przekąsem.
- Więc to ty robisz transmisje z olimpiad i meczów międzynarodowych!
Popatrz, Zbyszek, kogo my tu mamy! - zwrócił się do trybuna.
- Szkoda, że państwo tego nie widzą!...
Zanim zdołałem zareplikować, wyjaśnić całe nieporozumienie, któremu, dalibóg, nie ja zawiniłem, zaśmieli się obaj i poszli!
Byłem nie tylko oburzony i dotknięty do żywego ich postępkiem, byłem nieszczęśliwy.
Raz, że spotkało mnie to od księcia.
Dwa, że upatrywałem w nich obu swoich przyjaciół, przecież
trochę.<br>- Ależ... do kogo, na litość boską?<br>- Do tego, za którego się podajesz.<br>- A za kogóż to ja się podaję, jeśli nie za siebie samego?...<br>- Najserdeczniejsze gratulacje - powiedział książę z przekąsem.<br>- Więc to ty robisz transmisje z olimpiad i meczów międzynarodowych!<br>Popatrz, Zbyszek, kogo my tu mamy! - zwrócił się do trybuna.<br>- Szkoda, że państwo tego nie widzą!...<br>Zanim zdołałem zareplikować, wyjaśnić całe nieporozumienie, któremu, dalibóg, nie ja zawiniłem, zaśmieli się obaj i poszli!<br>Byłem nie tylko oburzony i dotknięty do żywego ich postępkiem, byłem nieszczęśliwy.<br>Raz, że spotkało mnie to od księcia.<br>Dwa, że upatrywałem w nich obu swoich przyjaciół, przecież
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego