widzisz świństwa -<br>mordy, grabieże, pożogi i dymy,<br>to Oświęcimia, to znowu Kołymy.<br>Jak grób masowy obrzydliwym zielskiem<br>porasta twoje dzieciństwo anielskie.<br><br>A młodość twoja? Nie górna i chmurna,<br>lecz przede wszystkim ponura i durna.<br>Jeszcze cię teraz chwytają wymioty,<br>gdy ZMP-owskie wspominasz bełkoty.<br>Wysoko świeci stalinowskie słonko,<br>wciąż na trybunę straszne typy włażą,<br>z owadzim okiem i pryszczatą twarzą,<br>krzyczą, byś walczył z kułakiem i stonką.<br>Wtem cię za serce straszna chwyta trwoga,<br>bo wiesz, że wyraz twarzy masz nieszczery,<br>że pod tą maską klasowego wroga<br>ktoś wnet rozpozna i skopią ci nery.<br>Więc patrzysz trwożnie, czy czujny towarzysz<br>nie