z tym, Irenko.<br>Może ona ma słuszność? Nie chciałam mówić z nikim, nawet z nią, dojrzałą córką, o Kacperczaku. Z daleka śledziłam jego losy. Mało z nich pojęłam. Gdy odjeżdżał na studia, sądziłam, że awansuje, a on traktował ten wyjazd jak zesłanie, jak odsunięcie na boczny tor. Czuł się ludowym trybunem, a wszakże rewolucja, każda rewolucja, pożera swoich trybunów. On uczył się, ślęczał z nosem w skryptach, podczas gdy jego koledzy zajmowali stanowiska. Co czuje aktywista, gdy jego grupa traci doń zaufanie? Czekał, miał czas, by sporo zrozumieć. Magisterium zrobił w okresie, gdy odbudowa i zwłaszcza przebudowa zdawały się najważniejsze. Słyszałam