leżące dotąd bezwolnie na stole, poderwały się, aby spaść drapieżnie na szyję Mordy, dwa pazury z resztkami czerwonego lakieru cisnęły krostę pod uchem, a Morda syczał, mrugał i wypuszczał ołowiowe światło czubkiem głowy. "Widzisz" - mruknęła tkliwie Tłusta I, podsuwając Mordzie przed oczy pazur, na ocalałej plamce czerwonego lakieru bielał dekoracyjnie trzon krosty, "mmmmasz ją" - potwierdził Morda, "niedobrze mi, magistrze" - jęknęła Wanda, "niestety, o pani, nie czas na odrazę, gdyż łazienka jest okupowana" - odpowiedziałem i tiki nerwowe zaczęły chodzić po twarzach państwa Wiatorów. Odezwanie się Wandy widocznie dotarło do Tłustej I, bo łeb zwróciła ku Wiatorowej, szczoteczki rzęs groźnie sterczały, monstrualny ozór