nie wspomnieć. I nie<br>tylko o pannach Ponckich. Do ostatniej niemal chwili wciąż coś się jej<br>przypominało, o czym powinniśmy nie mówić, nie wspominać. Nie mówmy o<br>tym, synu, nie mówmy o tamtym, synu. Nie mówmy, po co? Tak będzie<br>lepiej. A nawet tego dnia, kiedy Anna miała przyjść, zaglądając tu i<br>tam, poprawiając jeszcze to i tamto, firankę w oknie, kapy na łóżkach,<br>talerze, szklanki na półkach, jakby dając już tylko ujście<br>wzrastającemu napięciu, powiedziała:<br> - Może nie mówmy jej, że ojciec nie żyje.<br> - Ona wie - powiedziałem.<br> - Jak wie, to tym bardziej nie ma po co mówić. Żeby tylko żal<br>rozniecać? Mogłoby jej