Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
końcu wielki dzień dla Ostródy. Wszyscy podążyli przed bramę, by oglądać niezwykłe widowisko. Zebrał się wielki tłum.
Kowal stał nad kamieniem, opodal kilku innych, silnych, rosłych mężczyzn i burmistrz z rajcami. Wszyscy oczekiwali przybycia Dietricha, by był świadkiem wielkiego wydarzenia.
Na drodze do Wornin dał się słyszeć tętent kopyt końskich, tuman kurzu wzbijał się w górę. Rycerz przyjechał.
Burmistrz przemówił kilka słów do zgromadzonego ludu, a zwróciwszy się do kowala rzekł:
- Zaczynaj, w imię Boże!
Kilku mężczyzn, przeciągnąwszy pod kamieniem łańcuchy, złożyło olbrzymi głaz na barki kowala.
Grabosz pod tym ciężarem schylił się nieco. Potem postawił pierwszy krok. Tłum zafalował, wzniósł
końcu wielki dzień dla Ostródy. Wszyscy podążyli przed bramę, by oglądać niezwykłe widowisko. Zebrał się wielki tłum. <br>Kowal stał nad kamieniem, opodal kilku innych, silnych, rosłych mężczyzn i burmistrz z rajcami. Wszyscy oczekiwali przybycia Dietricha, by był świadkiem wielkiego wydarzenia. <br>Na drodze do Wornin dał się słyszeć tętent kopyt końskich, tuman kurzu wzbijał się w górę. Rycerz przyjechał. <br>Burmistrz przemówił kilka słów do zgromadzonego ludu, a zwróciwszy się do kowala rzekł: <br>- Zaczynaj, w imię Boże! <br>Kilku mężczyzn, przeciągnąwszy pod kamieniem łańcuchy, złożyło olbrzymi głaz na barki kowala. <br>Grabosz pod tym ciężarem schylił się nieco. Potem postawił pierwszy krok. Tłum zafalował, wzniósł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego