końcu wielki dzień dla Ostródy. Wszyscy podążyli przed bramę, by oglądać niezwykłe widowisko. Zebrał się wielki tłum. <br>Kowal stał nad kamieniem, opodal kilku innych, silnych, rosłych mężczyzn i burmistrz z rajcami. Wszyscy oczekiwali przybycia Dietricha, by był świadkiem wielkiego wydarzenia. <br>Na drodze do Wornin dał się słyszeć tętent kopyt końskich, tuman kurzu wzbijał się w górę. Rycerz przyjechał. <br>Burmistrz przemówił kilka słów do zgromadzonego ludu, a zwróciwszy się do kowala rzekł: <br>- Zaczynaj, w imię Boże! <br>Kilku mężczyzn, przeciągnąwszy pod kamieniem łańcuchy, złożyło olbrzymi głaz na barki kowala. <br>Grabosz pod tym ciężarem schylił się nieco. Potem postawił pierwszy krok. Tłum zafalował, wzniósł