przed wykopkami. Nawet więc dla tych, którzy okopali już zasiewy, ziemniaczany rok nie zapowiada się najlepiej. Spływająca w dół ku równinie nowotarskiej masa wody, choć nie utworzyła tzw. fali powodziowej, miała taką siłę, że zniszczyła nie tylko słabe w końcu grule. W centrum wsi runęło na drogę kilka podmytych topoli, tworząc tak potężne zapory, że usuwanie ich trwało kilka dni. Sama droga ucierpiała również i to w niebagatelnym stopniu. W środku wsi reporter "Tygodnika" naliczył kilkanaście miejsc, gdzie strumienie pourywały spore kawałki asfaltu. Nieco niżej, już za wsią, w rejonie, który miejscowi określają "przy kanałach", masy wody, które nie mogły wcisnąć