pożałowania godnym losie zdradzonej kochanki. Jaskier, oparty o słup, mamrotał coś pod nosem, liczył na palcach takty i sylaby.<br>- No i jak? - spytał. - Masz robotę, Geralt?<br>- Mam - wiedźmin nie wdał się w szczegóły, które zresztą nie obchodziły barda.<br>- Mówiłem ci, czuję nosem pismo i pieniądze. Dobrze, bardzo dobrze. Ja zarobię, ty zarobisz, będzie za co pohulać. Pojedziemy do Cidaris, zdążymy na święto winobrania. A teraz przepraszam cię na moment. Tam, na ławie, wypatrzyłem coś interesującego.<br>Geralt podążył za wzrokiem poety, ale oprócz kilkunastu dziewcząt o półotwartych ustach nie dostrzegł niczego interesującego. Jaskier obciągnął kubrak, przekrzywił kapelusik w kierunku prawego ucha i