Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
Nikt ich nie zliczy - odezwał się Wasyl. - Tyle słońc. Drobniutkich jak maczek. Pomyśl, w małym oku może się zmieścić taka... taka czereda! Czy nie cud?
- Pierwszy cud, że żyjesz. I reszta same cuda.
- Hm. To ty też widzisz, że wszystko jest niezwyczajne?
- Dla mnie to same zagadki. Skąd się wzięło tyle zwierząt, tyle roślin, tyle ptaków, tyle ryb, tyle owadów?
- Tyle gwiazd - powiedział Wasyl. - Pewno, jak pomrzemy, to się dowiemy.
- Albo nie dowiemy się nigdy.
- Może i nigdy. Ale to by było niesprawiedliwe. To by było tak, jakby Pan Bóg grał z nami w durnia. I stale wygrywał.
- Właśnie. Mówią, że
Nikt ich nie zliczy - odezwał się Wasyl. - Tyle słońc. Drobniutkich jak maczek. Pomyśl, w małym oku może się zmieścić taka... taka czereda! Czy nie cud?<br>- Pierwszy cud, że żyjesz. I reszta same cuda.<br>- Hm. To ty też widzisz, że wszystko jest niezwyczajne?<br>- Dla mnie to same zagadki. Skąd się wzięło tyle zwierząt, tyle roślin, tyle ptaków, tyle ryb, tyle owadów?<br>- Tyle gwiazd - powiedział Wasyl. - Pewno, jak pomrzemy, to się dowiemy.<br>- Albo nie dowiemy się nigdy.<br>- Może i nigdy. Ale to by było niesprawiedliwe. To by było tak, jakby Pan Bóg grał z nami w durnia. I stale wygrywał.<br>- Właśnie. Mówią, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego