jak bianchi, czyli biali, jak humiliaci, jak tak zwani bracia lyońscy, jak joachimici. Znamy to i z naszego śląskiego podwórka. Mówię o świdnickich i nyskich begardach. <br>Reynevan, choć o begardach i beginkach miał nieco odmienne zdanie, pokiwał głową. Urban Horn nie pokiwał. <br>- Begardzi - powiedział spokojnie - zwani fratres de voluntaria paupertate, ubodzy z wyboru, mogli być wzorem dla wielu księży i zakonników. Mieli też spore zasługi wobec społeczeństwa. Dość będzie powiedzieć, że to beginki w ich szpitalach stłumiły zarazę w roku sześćdziesiątym, nie dopuściły do rozprzestrzenienia się epidemii. A to oznacza tysiące ludzi uratowanych od śmierci. Zaiste, pięknie za to beginkom odpłacono