Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
W rzeczy samej, przezierający przez mgłę blady krążek słońca, jeszcze przed momentem widoczny i wskazujący kierunek, teraz znikł zupełnie. Gęsty opar wisiał nisko, niknęły w nim nawet czubki wyższych drzew. Przy ziemi mgła zalegała miejscami tak, że paprocie i krzaki zdawały się wystawać z oceanu mleka.
- Miast frasować się losem ubogich dziadów - odezwał się znowu demeryt - i przeżywać rozterki moralne, użyłbyś raczej swych talentów celem odnalezienia drogi.
- Słucham?
- Daruj mi miny niewiniątka. Dobrze wiesz, o czym mówię.
Reynevan też uważał, że nawęzy będą nieodzowne, nie zsiadał jednak z konia, zwlekał. Był zły na demeryta i chciał dać mu to odczuć. Koń
W rzeczy samej, przezierający przez mgłę blady krążek słońca, jeszcze przed momentem widoczny i wskazujący kierunek, teraz znikł zupełnie. Gęsty opar wisiał nisko, niknęły w nim nawet czubki wyższych drzew. Przy ziemi mgła zalegała miejscami tak, że paprocie i krzaki zdawały się wystawać z oceanu mleka. <br>- Miast frasować się losem ubogich dziadów - odezwał się znowu demeryt - i przeżywać rozterki moralne, użyłbyś raczej swych talentów celem odnalezienia drogi. <br>- Słucham? <br>- Daruj mi miny niewiniątka. Dobrze wiesz, o czym mówię. <br>Reynevan też uważał, że nawęzy będą nieodzowne, nie zsiadał jednak z konia, zwlekał. Był zły na demeryta i chciał dać mu to odczuć. Koń
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego