Gdy Mahound recytował werset, w którym Bóg był określony jako wszystko słyszący, wszystko widzący, ja pisałem wszystko widzący, wszechwiedzący. I w tym rzecz: Mahound nie zauważał zmian. Tak więc pisałem Księgę, czy też redagowałem ją, wszystko jedno, i kaziłem słowo boskie własnymi słowami profana. Ale, na litość boską, skoro moje ubogie słowa były nieodróżnialne od Objawienia specjalnego Wysłannika bożego, to cóż to oznaczało? Jakie świadectwo wystawiały one jakości nadziemskiej poezji? Słuchaj, przysięgam, byłem wstrząśnięty do głębi. Co innego być sceptycznym cwaniakiem i z lekka podejrzewać szwindel [<foreign>funny business</>] a co innego przekonać się, że się ma rację'. <gap>". (Str. 363-368)</>. Przytoczyłem