odstawiono na policję. Na policji aresztantom zdarto z nóg buty i bito bambusem po piętach do utraty przytomności. Zemdlonego P'ana wtrącono do osobnej celi.<br>Zbiegł. Do razów przywykł od dzieciństwa. Nie przerażały go. Jak kot, rzucony o ziemię, nauczył się padać na łapy. Podobnie i teraz: przesadziwszy wysoki mur, otrzepał ubranie i, jakby nigdy nic, pomaszerował do komitetu dzielnicowego.<br>Potem - twarze, fabryki, miasta... Obrazy gonią obrazy, jak w rozpędzonym filmie. Wszystkiego utrwalić nie sposób. Kółka, mitingi, strajki, demonstracje, więzienia. Ciało na piętach odbito mu do kości. Przeleżał dwa miesiące. Dwa wyroki śmierci. Dwie ucieczki.<br>Wstąpił do partii Sun Yat-sena. Rozejrzał