Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
w powietrzu - jeszcze od drzwi doradził.
- Dobrej, spokojnej nocy, pozdrów od nas Stefę - pożegnała go Róża.
- A ja tobie dziękuję za wszystko - dodał Jassmont.
- Nie ma za co. Dobranoc, zaryglujcie się, nie kuście losu.
Po godzinie, jak w opowieści o pastorze i jego żonie, było zupełnie ciemno. Jeszcze trochę światła uchowało się przy oknie, słabość mroku. Trwało to chwilę i zgasło. Od wzajemnej bliskości zrobiło im się cieplej. Czuli się wtopieni w przepotężną, purpurową (to tylko projekt koloru) muszlę z woni, szmerów, oddechów, smug potu, przenikających się spojrzeń. Już dawniej bywało tak między nimi. Od białej zimy, przez zieloną wiosnę, płowe lato
w powietrzu - jeszcze od drzwi doradził.<br>- Dobrej, spokojnej nocy, pozdrów od nas Stefę - pożegnała go Róża.<br>- A ja tobie dziękuję za wszystko - dodał Jassmont.<br>- Nie ma za co. Dobranoc, zaryglujcie się, nie kuście losu.<br>Po godzinie, jak w opowieści o pastorze i jego żonie, było zupełnie ciemno. Jeszcze trochę światła uchowało się przy oknie, słabość mroku. Trwało to chwilę i zgasło. Od wzajemnej bliskości zrobiło im się cieplej. Czuli się wtopieni w przepotężną, purpurową (to tylko projekt koloru) muszlę z woni, szmerów, oddechów, smug potu, przenikających się spojrzeń. Już dawniej bywało tak między nimi. Od białej zimy, przez zieloną wiosnę, płowe lato
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego