Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 7-8
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1964
prymusa i niejakich posług gospodyni, Rozalii Sawickiej, która w opinii komentatorów i wspominkarzy była stręczycielką i lichwiarką, albo znów awansuje do roli "dobrego ducha" niesfornych lokatorów. Ani jedno ani drugie. Stary Tartuffe w spódnicy, z rączkami nabożnie złożonymi na brzuchu, dość głupia i nieco rozwydrzona baba, nie stroniąca od nikłych uciech, jakich mogła jeszcze skąpo zaznać od życia, lubiła nas po swojemu, a najbardziej Bronka Michalskiego, nacierpiała się też z naszej przyczyny niemało. Niekiedy próbowała zarywać, ale bez powodzenia, przeciwnie, sama padała ofiarą stałych zapewnień: "Niech Rózia zaczeka do następnej wypłaty...". Bała się tylko mnie, a zresztą tylko ja płaciłem regularnie
prymusa i niejakich posług gospodyni, Rozalii Sawickiej, która w opinii komentatorów i wspominkarzy była stręczycielką i lichwiarką, albo znów awansuje do roli "dobrego ducha" niesfornych lokatorów. Ani jedno ani drugie. Stary Tartuffe w spódnicy, z rączkami nabożnie złożonymi na brzuchu, dość głupia i nieco rozwydrzona baba, nie stroniąca od nikłych uciech, jakich mogła jeszcze skąpo zaznać od życia, lubiła nas po swojemu, a najbardziej Bronka Michalskiego, nacierpiała się też z naszej przyczyny niemało. Niekiedy próbowała zarywać, ale bez powodzenia, przeciwnie, sama padała ofiarą stałych zapewnień: "Niech Rózia zaczeka do następnej wypłaty...". Bała się tylko mnie, a zresztą tylko ja płaciłem regularnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego