płakałam, gdy zginął pies, jaka jestem smutna po nieudanej premierze. Nie wiedzą dokładnie, o co chodzi, ale zapamiętują. Nawet nie wysilam się, żeby im cokolwiek wytłumaczyć.<br>Wierna swojej "filozofii" wychowywania dzieci, posłałam mojego starszego synka (młodszy jest jeszcze w przedszkolu), do szkoły integracyjnej. Takiej, w której razem z dziećmi zdrowymi uczą się dzieci chore, opóźnione, kalekie, dzieci z chorobą Downa. Uznałam, że to będzie prawdziwa wartość w jego życiu, zrozumie i nauczy się wiele dzięki kontaktowi z tymi dziećmi.<br>Miałam rację - to niezwykła szkoła, niezwykłe miejsce. Byłam na uroczystości zorganizowanej przez tę szkołę z okazji Dnia Matki. Siedziałam godzinę, słuchając i