ale zdrowia Weronka miała pod dostatkiem, starczyłoby jeszcze dla innych. Nie szukała w mężczyźnie siły, przeciwnie, mogłaby koło niego chodzić i dbać jak o małe dziecko, byle tylko lepszy był od niej. Żeby pokazywał rzeczy piękne i wzniosłe, budził ten dreszcz tęsknoty i uniesienia, który nieraz ona, niepiśmienna i opuszczona, uczuwała w kościele jak taki ślepak, który miewa jednak wrażenia świetlne, cienie i błyski, nic więcej. Dlatego tyle lat ciążył nad jej wyobraźnią uduchowiony i młodziutki ksiądz Wojda, a gdy się okazał tylko mężczyzną jak każdy inny, może nawet jeszcze gorszy skąd miała wiedzieć, skoro był jej pierwszym mężczyzną przeżyła straszne