wynik był już przez historię osądzony i podsumowany, <br>fakt, którego uczestnicy nie byli świętymi bynajmniej, a w którym, jak to ma <br>miejsce właśnie w dziejach Mikołaja Sapiehy, miłosierdzie Boże kreśliło swe <br>ściegi nieomal widocznie na powierzchni doczesności.<br>Do takiego faktu pisarz podchodzi z otuchą, widząc w nim przyłapanie na gorącym <br>uczynku nieustannie przytomnej, miłosiernej Opatrzności; stwierdzenie, że człowiek <br>nie jest pozostawiony bez pomocy, nie walczy sam. Najmiłosierniejsza dłoń ochrania <br>go, kieruje na właściwą ścieżkę i strzeże z takim uporem, z tak czułym oddaniem, <br>że trzeba nie lada wysiłku złej woli, by się od niej oderwać i odbić.<br>Jeżeli wspomniany pisarz fakt