Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
Nagle Józek uprzytomnił sobie, że przecież umówił się
w tej knajpie na dziewiętnasty dzień po wyjeździe z Budapesztu,
a był dopiero trzynasty. Zabrał więc swoją towarzyszkę do
hotelu Krakowitz. Gospodyni przydzieliła jej pokój i Wanda
mogła odpoczywać.
Następnego dnia wstał dopiero około południa i w nadziei
spotkania kogoś ze znajomych udał się na ulicę Tatra 3, do
świetlicy YMCA. Siedział właśnie przy stoliku i popijał
herbatę, gdy niespodziewanie ktoś położył mu rękę na ramieniu.
Odwrócił się gwałtownie. Stał przed nim sam szef, który
z dzikim wyrazem w oczach krzyknął;
- Gdzie Marta?!
- Jaka Marta? - zapytał flegmatycznie Józek.
- Przepraszam, Wanda - sprostował Fietowicz.
Ilekroć
Nagle Józek uprzytomnił sobie, że przecież umówił się<br>w tej knajpie na dziewiętnasty dzień po wyjeździe z Budapesztu,<br>a był dopiero trzynasty. Zabrał więc swoją towarzyszkę do<br>hotelu Krakowitz. Gospodyni przydzieliła jej pokój i Wanda<br>mogła odpoczywać.<br> Następnego dnia wstał dopiero około południa i w nadziei<br>spotkania kogoś ze znajomych udał się na ulicę Tatra 3, do<br>świetlicy YMCA. Siedział właśnie przy stoliku i popijał<br>herbatę, gdy niespodziewanie ktoś położył mu rękę na ramieniu.<br>Odwrócił się gwałtownie. Stał przed nim sam szef, który<br>z dzikim wyrazem w oczach krzyknął;<br> - Gdzie Marta?!<br> - Jaka Marta? - zapytał flegmatycznie Józek.<br> - Przepraszam, Wanda - sprostował Fietowicz.<br> Ilekroć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego