pewnością wiemy z grubsza, czyje to dziecko, (przecież widzieliśmy afisze z programem i spisem utworów), ale przecież nie znamy jeszcze twarzy tego dziecka, nie wiemy, jak na nas spojrzy, dopiero za chwilę, kiedy zabrzmią pierwsze takty, rozpocznie się poród rzeczywisty muzyki dla nas, proces jedyny , niepowtarzalny, szczytowo niezwykły. Niezwykle precyzyjne udokumentowanie takiego koncertu nie utrwala na wieki tego, co się wydarzyło. Zamknięty na taśmie czy płycie czas nie może popłynąć jeszcze raz. Nie wstaną kości z Doliny Jafeta... . Każde odsłuchiwanie takiego utrwalonego koncertu jest już zupełnie innym porodem. Żywy dar istnienia muzyki jest równie nieopisywalny jak czas. Wielka tęsknota za prawdziwą