został rzucony na kupę szabel i karabinów, rosnącą pod czujnym okiem niemieckich żołnierzy, leżał na stole lśniąc metaliczną czernią w świetle karbidowej lampy, prosząc smukłym, podanym do przodu kształtem, aby przepuścić kule przez jego gardziel.<br>Stacho podniósł się z krzesła, podszedł do stołu, chwycił rękojeść pistoletu tak miłośnie, jak skrzypek ujmuje szyjkę drogocennego "Stradivariusa", podniósł dobrą broń do góry i przycisnął do warg. Nie wywołało to uśmiechów.<br>Być może, o tej samej godzinie "Hanka", umierając w pawiackim szpitalu, mówiła do więźniarki pochylonej nad nią w bezradnym geście miłosierdzia: "Żyłam dla ludzi i dla nich ginę..."<br>XVI<br>Oto na uboczu cichy plac