dzielić się zabawkami, zamiast je wszystkie zagarniać do siebie, a w konfliktowej sytuacji cierpliwie wyjaśniać swoje stanowisko i nakłaniać przeciwną stronę do kompromisu w zamian za własne znaczące ustępstwa, w dialogu i z szacunkiem dla oponentów - znienacka zastąpiła niepowstrzymana chęć, by złapać grubą gałąź albo kamień i zwyczajnie tego Carlosa ukatrupić, a potem już na spokojnie przetrząsnąć mu kieszenie. Trzasnąć czymś ciężkim w sam środek potylicy, majaczącej pięć kroków z przodu, trzęsącej się w biegu i kryjącej mózg, z pewnością mózg zbrodniarza, nadający się do lekarskiego słoja. Wyobrażając sobie, jak chrupnie czaszka ściganej ofiary, czuł dziwną radość, wręcz euforię. Nadal biegło