otrzepać się i znowu go dosiąść. Musi pojąć, że się ciebie nie pozbędzie, choćby skakał i wierzgał. Ta nauka ci się przyda na całe życie, bo życie to złośliwa kobyła, lubi ponieść... - mówił stary czikos z twarzą jak miedziany sagan i podkręcał szpakowatego wąsa.<br>W Indiach hodowano konie podrasowane, nieprzekarmione, układne - słuchały głosu i nacisku łydki, same biegły za białą kulą, jakby rozumiały prawidła gry w polo, ustawiały się, żeby ułatwić uderzenie młotkiem, kiedy kurz wstawał z tratowanej spękanej gliny. Instruktorzy w czerwonych turbanach, wąsaci Sikhowie z podwiniętymi brodami, lśniącymi, jakby przed chwilą pili czarny lakier, pokrzykiwali judząco. Konie rwały krótkim