Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 11.98
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
o 12 lat. Życie z nią jest bardziej fascynujące niż skok na bungee w wiślane odmęty.
Kiedy się poznaliśmy, miała długie, mocno zaplecione warkocze, które jak bicze trzaskały wokół jej wiecznie obracającej się głowy. Gadatliwa jak papuga, samolubna jak rozpieszczony dzieciak, tryskająca energią jak potężny wulkan w środku erupcji. Moja ukochana Julka. Prawie jak ta z Szekspira, tylko pięć razy bardziej szalona.
Pamiętam, jak patrzyłem na nią ze zdumieniem, gdy bez przerwy chichotała i klepała po plecach naszych weselnych gości. Bez tremy czy odrobiny strachu, zachowywała się tak, jakby nie było to wesele na 120 osób, tylko balanga w gronie jej
o 12 lat. Życie z nią jest bardziej fascynujące niż skok na &lt;foreign&gt;bungee&lt;/&gt; w wiślane odmęty. <br>Kiedy się poznaliśmy, miała długie, mocno zaplecione warkocze, które jak bicze trzaskały wokół jej wiecznie obracającej się głowy. Gadatliwa jak papuga, samolubna jak rozpieszczony dzieciak, tryskająca energią jak potężny wulkan w środku erupcji. Moja ukochana Julka. Prawie jak ta z Szekspira, tylko pięć razy bardziej szalona.<br>Pamiętam, jak patrzyłem na nią ze zdumieniem, gdy bez przerwy chichotała i klepała po plecach naszych weselnych gości. Bez tremy czy odrobiny strachu, zachowywała się tak, jakby nie było to wesele na 120 osób, tylko balanga w gronie jej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego