Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dom
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1985
bo nie należą do klientów, dzieciom raczej niczego nie sprzedajemy. Choć zdarzają się wyjątki. Kiedyś pojawiła się w sklepie bardzo poważna jedenastoletnia dama i zażyczyła sobie komplecik dla niemowlęcia. Początkowo odmówiłam, jednak na jej godne oświadczyny, że właśnie narodził się jej braciszek i to ma być dla niego prezent, musiałam ulec. Anegdotek związanych z tą handlową przygodą miałabym do opowiedzenia wiele. Prowadzenie punktu "kupno-sprzedaż" przynosi mi nieraz zabawne i miłe sytuacje, ale codzienność jest tu raczej szara i nużąca. Nieraz dość już mam tych ciuchów, obrażalskich klientów, absurdalnych propozycji i w ogóle pewnej beznadziejnej monotonii, jaka jest udziałem powszedniego dnia
bo nie należą do klientów, dzieciom raczej niczego nie sprzedajemy. Choć zdarzają się wyjątki. Kiedyś pojawiła się w sklepie bardzo poważna jedenastoletnia dama i zażyczyła sobie komplecik dla niemowlęcia. Początkowo odmówiłam, jednak na jej godne oświadczyny, że właśnie narodził się jej braciszek i to ma być dla niego prezent, musiałam ulec. Anegdotek związanych z tą handlową przygodą miałabym do opowiedzenia wiele. Prowadzenie punktu "kupno-sprzedaż" przynosi mi nieraz zabawne i miłe sytuacje, ale codzienność jest tu raczej szara i nużąca. Nieraz dość już mam tych ciuchów, obrażalskich klientów, absurdalnych propozycji i w ogóle pewnej beznadziejnej monotonii, jaka jest udziałem powszedniego dnia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego