bez sensu o tym, że Jacek go zdradził, ma różowy proszek, tylko chowa go przed nim. On wie, jest tego pewny. <br>Wyciąga z opakowania porcelanową wazę chińską, naczynie wymyka mu się z trzęsących rąk. Próbuję je złapać, ale ból kręgosłupa natychmiast przypomina o sobie i zatrzymuje mnie w miejscu, chińszczyzna upada na podłogę, pęka na kilka kawałków.<br>- Szkoda jej... Dostałem od takiego Rosjanina. Podobno sporo była warta. Nic innego nie mam.<br>- Jacek schował się? - powtarzam.<br>- Tak... Szedłem za nim, widziałem go.<br><page nr=166> - Gdzie, kiedy?<br>- Niedawno. Tydzień temu, nie, nie tydzień, wcześniej... Doszedłem za nim do Marcowej. Tam gdzieś mieszka. - Marcowa? Gdzie to