Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
inne marzenia, tak samo nie ziszczone jak tamto z okresu dzieciństwa.

Podczas gdy ojciec opróżniał walizki, matka stała obok w szlafroku, raz po raz rozpaczliwie załamywała dłonie i wołała:

- Mój Boże! Tyle pieniędzy! Nie można go samego puścić!

Matka była do przesady oszczędna i ojcieć tylko bez niej mógł dać upust swojej hojnej i nieco rozrzutnej naturze. Na stole pojawiły się niezliczone moskiewskie zakupy, cukierki i słodycze, książki, ołówki, brzytwy... Największą jednak sensację wywołała duża paka, którą ojciec rozwinął na samym końcu. Był to blaszany zbiornik z gumowym węzem i niklową dziurkowaną rurką w kształcie obręczy. Z drugiej strony zbiornika przytwierdzana
inne marzenia, tak samo nie ziszczone jak tamto z okresu dzieciństwa.<br><br>Podczas gdy ojciec opróżniał walizki, matka stała obok w szlafroku, raz po raz rozpaczliwie załamywała dłonie i wołała:<br><br>- Mój Boże! Tyle pieniędzy! Nie można go samego puścić!<br><br>Matka była do przesady oszczędna i ojcieć tylko bez niej mógł dać upust swojej hojnej i nieco rozrzutnej naturze. Na stole pojawiły się niezliczone moskiewskie zakupy, cukierki i słodycze, książki, ołówki, brzytwy... Największą jednak sensację wywołała duża paka, którą ojciec rozwinął na samym końcu. Był to blaszany zbiornik z gumowym węzem i niklową dziurkowaną rurką w kształcie obręczy. Z drugiej strony zbiornika przytwierdzana
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego