Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
tym lisie chodziła? Po wsi? Żeby żandarm się
przyczepił, skąd masz lisa, i mnie za dupę potem? Albo żeby nas ludzie
obgadali, żeśmy się zbogacili i może na Żydach jeszcze? Chryste Panie!
No, nie durne to? Człowiek dnia ani godziny niepewny, a ta lisa! Lisa
jej się zachciało! I dając upust wezbranej wściekłości, przedrzeźnia
wujenkę Martę. Lisa! Lisa! Pójdziesz, Władziu? Sakramencka! Żyły
wypruwasz na doktorów, to o tym nie pomyśli. Skąd wziąć na lekarstwa,
nie pomyśli. Tylko lisa! Lisa idź jej złap!
Wujence Marcie oczy zachodzą szkliście, przysiada w milczeniu na
ławie pod oknem i bierze się za wyszywanie makatki. Dobra
tym lisie chodziła? Po wsi? Żeby żandarm się<br>przyczepił, skąd masz lisa, i mnie za dupę potem? Albo żeby nas ludzie<br>obgadali, żeśmy się zbogacili i może na Żydach jeszcze? Chryste Panie!<br>No, nie durne to? Człowiek dnia ani godziny niepewny, a ta lisa! Lisa<br>jej się zachciało! I dając upust wezbranej wściekłości, przedrzeźnia<br>wujenkę Martę. Lisa! Lisa! Pójdziesz, Władziu? Sakramencka! Żyły<br>wypruwasz na doktorów, to o tym nie pomyśli. Skąd wziąć na lekarstwa,<br>nie pomyśli. Tylko lisa! Lisa idź jej złap!<br> Wujence Marcie oczy zachodzą szkliście, przysiada w milczeniu na<br>ławie pod oknem i bierze się za wyszywanie makatki. Dobra
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego