danych", jak: wysoka, smukła, o regularnych rysach, chyba rudawa blondynka - i to wszystko. Nie potrafiłbym określić ani koloru oczu, ani dokładnego odcienia włosów, ani rysunku ust...Ale kiedy wypłynęła ku mnie z zapominienia, tak wyraziście i dobitnie określona pędzlem Axentowicza, nie miałem chwili wątpliwości, że to ona. I że nadal urzeka, nawet tym, co pozostało z niej na portrecie. A, wraz z sobą, niosła całe tamto tło wczesnych lat dwudziestych, z jego rekwizytami, osobami, pieskiem buldożkiem imieniem Żaba, scenkami jej wizyt u nas w Warszawie i na wsi, z przedstawieniem dla dzieci, na które zaprowadził mnie ojciec, a w którym Jana