i syna.<br><br>Słońce mocno przypieka,<br>Każdy atom rozkłada -<br>Jakąś resztkę człowieka,<br>Kosmicznego owada.<br><br>Resztka życia kołata,<br>Lecz już płuca wyplute...<br>Jeszcze jeden dzień lata<br>Gruźlikowi nad Prutem.<br><br>A tu z każdym dniem jodły<br>Stokroć w lipcu wonniejsze...<br>Cóż, i jodły zawiodły,<br>Nie pomogło powietrze.<br><br>W termometrze rtęć skoczna<br>Jutro się uspokoi.<br>Z próżnią przykro widoczną<br>Przestrzeń wnet się oswoi.<br><br>Poporzez wonność jodłową<br>Pójdą, każde w swą stronę,<br>Ciało - w ziemię lipcową,<br>Dusza w góry zielone.</><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>SKAZAŃCY</><br><br>Od lat już leczą sobie płuca<br>I krew im się ustami rzuca,<br>I gorączkują, kaszlą, plują,<br>Nad spluwaczkami medytują.<br><br>I schną powoli, ludzkie drzewa -<br>Jeszcze