nie był nadgryzalny. Można by go jedynie wyżreć wydzieliną żrącą. Nie chcąc zostawić na nim śladów po sobie, Niebylejaki zadowolił się polizaniem eksponatu nr 3. Ale okrągły, opatrzony czterema dziurkami eksponat nr 4 wydawał się tajemniczy. Niebylejaki obszedł go wokoło, wąchając, i naraz znów, tak jak to już raz było w czasie objaśnień inż. Savarina, wydało się Niebylejakiemu, że odkrył tajemnicę eksponatu nr 4. Rozchylił już szczęki, by wykrzyknąć tradycyjne: Eureka!, gdy wtem, z drugiego końca sali, rozległ się nieśmiały głos:<br> - Przepraszam, panienko, czy panienka nie spotkała przypadkiem Mojej Starej?<br> Niebylejaki odwrócił się raptownie.<br> Przed nim stał Egzemplarz, opatrzony znanym dobrze Niebylejakiemu