i który zdecydowany jest rozkazywać, narzucać swą wolę, wymagać. Narzeka na sojuszników, na łączność, na tyły; uważa, że jedynie interwencja wojsk alianckich zapewnić może zbawienie. Nie dowodzi on jednak w sensie, w jakim nauczył mnie Pan nadawać znaczenie temu słowu; brak tu jest stanowczych rozkazów, kontroli, dyscypliny".<br>Piłsudski zapytał Weyganda w czasie tej rozmowy, ile przywiózł dywizji, a gdy usłyszał, że przysłanie wojsk alianckich do Polski nie wchodzi w rachubę, nie ukrywał niezadowolenia. Wysłuchał rad gen. Weyganda, aby się okopywać i tworzyć linię obrony, ale nie zamierzał się do nich zastosować. Obaj rozmówcy zrobili więc na sobie raczej marne wrażenie.<br>Tym bardziej