swoim dziewiętnastowiecznym konwencjom, bez tej waty nie umie się obejść. Teatr staje się bezradny wobec nagłości Shakespeare'a. I albo gubi się w opisowości, albo ucieka w abstrakcję. A Shakespeare jest cały w skrótach, ale zawsze konkretny. Akcja biegnie od gwałtownego spięcia do nowego gwałtownego spięcia. Od wybuchu do wybuchu. Jak w dobrym filmie. Facet z facetką w samochodzie, dwie pary rąk, potem trącają się kieliszkiem, klucz w drzwiach, pończochy przewieszone na krześle, dwa strzały z rewolweru itd. itp. Shakespeare buduje akcję z zagęszczeń, z błysków, z metafory. Opuszcza wszystko, co nudne. Trzecia cecha - dawno już ją zauważyli badacze - to teoria dramatyczna elżbietan