mój żal do Jantoski mojej, którą przez pół wieku uczyłem szacunku dla naszego gościa najmilszego i nie mogłem nauczyć.<br> Zdarzało się, zbyt często się zdarzało, że nie napaliła jak potrzeba w piecu na przyjęcie jego, nie namaściła go wodą, pożałowała ustom jego serwatki i maślanki, odmówiła mu krzątania pilnego, pogadując w najlepsze z kumami pod sadem, pod sklepem.<br> Wtedy on, chleb, mścił się na nas wszystkich, a zwłaszcza na dzieciach naszych.<br> I musieliśmy go jeść z zakalcem, z odstającą skórką.<br> Czasem znowu mundur na nim był tak spieczony, że połowę wyrzucało się w pomyje dla świń.<br> On, chleb, wódz nasz kmiecy, lubi