Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
splecione na plecach naszego gospodarza, a na wprost siebie jego kościste pośladki. Rył twarzą gdzieś poniżej, dziewczyna jęczała. Parapet zasłaniał mi pole widzenia. Chciałem wycofać się dyskretnie, ale zgniły szczebel drabiny pękł pod moją stopą, a za nim następne; z hurkotem zsunąłem się aż na ziemię.
Zabawa na górze trwała w najlepsze. Chyba nic nie usłyszeli.
- To nie atak serca - szeptem uspokoiłem Renię. Poszliśmy na długi spacer do lasu. Kiedy wróciliśmy po jakichś trzech kwadransach, Kupsztyk siedział na ganku i z zadowoloną miną palił papierosa.
Nasz widok zdziwił go: przyglądał się naszym odświętnym strojom, owiniętym w elegancki papier butelkom. W jego oczach
splecione na plecach naszego gospodarza, a na wprost siebie jego kościste pośladki. Rył twarzą gdzieś poniżej, dziewczyna jęczała. Parapet zasłaniał mi pole widzenia. Chciałem wycofać się dyskretnie, ale zgniły szczebel drabiny pękł pod moją stopą, a za nim następne; z hurkotem zsunąłem się aż na ziemię. <br>Zabawa na górze trwała w najlepsze. Chyba nic nie usłyszeli.<br>- To nie atak serca - szeptem uspokoiłem Renię. Poszliśmy na długi spacer do lasu. Kiedy wróciliśmy po jakichś trzech kwadransach, Kupsztyk siedział na ganku i z zadowoloną miną palił papierosa. <br>Nasz widok zdziwił go: przyglądał się naszym odświętnym strojom, owiniętym w elegancki papier butelkom. W jego oczach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego