Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
i skoro ktoś cierpi w samotności, to po pewnym czasie przyczyną cierpienia nie jest okoliczność, która je wywołała, ale brak widzów, którzy by się wzruszali, płakali, bili brawo, rzucali kwiaty i wyprzęgali konie z karety. No, a tutaj są wprawdzie widzowie, ale tacy, których nic nie obchodzi, ziewają, śpią i w najlepszym razie wygwizdują. I to jest właśnie gorsze, niż gdyby żadnych widzów nie było. Te spojrzenia, czyniące pustkę z kłębowiska czyichś przeżyć, wyolbrzymiają najmniejszą dolegliwość.
- Cóż taki markotny? - krzyczy Roullot w błazeńskim stroju i poprawia muszkę, którą pożyczył ode mnie. - Ja ci...
Patrzę na Roullota takim wzrokiem, że krztusi się kawą
i skoro ktoś cierpi w samotności, to po pewnym czasie przyczyną cierpienia nie jest okoliczność, która je wywołała, ale brak widzów, którzy by się wzruszali, płakali, bili brawo, rzucali kwiaty i wyprzęgali konie z karety. No, a tutaj są wprawdzie widzowie, ale tacy, których nic nie obchodzi, ziewają, śpią i w najlepszym razie wygwizdują. I to jest właśnie gorsze, niż gdyby żadnych widzów nie było. Te spojrzenia, czyniące pustkę z kłębowiska czyichś przeżyć, wyolbrzymiają najmniejszą dolegliwość.<br>- Cóż taki markotny? - krzyczy Roullot w błazeńskim stroju i poprawia muszkę, którą pożyczył ode mnie. - Ja ci...<br>Patrzę na Roullota takim wzrokiem, że krztusi się kawą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego