Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
OK chłopie, ale moje akumulatory wymagają ładowania, bez nich nie ma świateł, a żegluga bez świateł wśród linii statków walących na wschód i zachód...
- Dokup baterii. Wydaj na to nawet sto dolarów, lepsze to niż ten makabryczny silnik.
- Wolnego, Ahab, silnik jest nowy.
- To fakt, do tego wszechstronnie zbadany i w najlepszym stanie.
- Zawsze mówiłem, że silnik to tylko zakała i parodia żeglowania.
- Ja na twoim miejscu nie zwlekałbym. Wal, chłopie, i cześć. Ruszasz lepiej niż we właściwą porę, jak cię dobrze kopnie, za czterdzieści dni będziesz w Kalifornii.
- Rad bym być w sześćdziesiąt.
- Wszystko jedno, wal. Co innego gdyby była marna
OK chłopie, ale moje akumulatory wymagają ładowania, bez nich nie ma świateł, a żegluga bez świateł wśród linii statków walących na wschód i zachód...<br> - Dokup baterii. Wydaj na to nawet sto dolarów, lepsze to niż ten makabryczny silnik.<br> - Wolnego, Ahab, silnik jest nowy.<br> - To fakt, do tego wszechstronnie zbadany i w najlepszym stanie.<br> - Zawsze mówiłem, że silnik to tylko zakała i parodia żeglowania.<br> - Ja na twoim miejscu nie zwlekałbym. Wal, chłopie, i cześć. Ruszasz lepiej niż we właściwą porę, jak cię dobrze kopnie, za czterdzieści dni będziesz w Kalifornii.<br> - Rad bym być w sześćdziesiąt.<br> - Wszystko jedno, wal. Co innego gdyby była marna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego